Wrocław w 1 dzień! 20.05.2017

Wyjazd do Wrocławia był dość spontaniczną decyzją. Wszystko zaczęło się od informacji o castingu w Platinum Orto, jedynej w swoim rodzaju klinice, oferującej przeźroczyste aparaty ortodontyczne ( serio! ). Jak wiecie brak aparatu jest moją bolączką od kilku lat, dlatego też nie zastanawiając się ani chwili kupiłam bilety i pojechałam do Wrocławia. Ponieważ był to mój pierwszy raz w tym mieście nie mogłam odpuścić sobie zaplanowania całej "wycieczki". Kościoły, pomniki i place? Tego w moim mini przewodniku nie znajdziecie. 

Showroom polskiej projektantki, najpiękniejszą cukiernię w Polsce i pyszne jedzenie? Tak!

Mural witający podróżujących pociągiem przed samym wjazdem do Wrocławia.
Jeszcze nie szeroki, ale jak najbardziej szczery uśmiech ^^

Jeżeli ktoś z Was podziela moje marzenia odnośnie pięknego uśmiechu, a nie jest przekonany do druciaka w buzi — niech koniecznie zapozna się z techniką Invisaling. Ja jestem pod wrażeniem i mam nadzieję, że uda mi się dostać do półfinału (40 osób), a stamtąd do ścisłej 4 szczęśliwców, którzy otrzymają spersonalizowane nakładki i cały proces leczenia. Jeżeli tylko do tego dojdzie — na pewno zobaczycie różnicę na blogu ^^

UPDATE: Dostałam się do półfinału! Kolejny raz odwiedzę Wrocław 28 maja, nie zapomnijcie wtedy trzymać kciuków:)

Po wizycie w Platinum Orto pojechałam odwiedzić showroom MOBO. Maritę Bobko obserwuję już od dawna na instagramie i chętnie śledzę proces powstawania jej nowych projektów. Powiem wam, że mam ostatnio szczęście — spotykanie ludzi, których na co dzień obserwujesz w sieci to super doświadczenie. W butiku obejrzałam najnowsze kolekcje kilku polskich projektantów i wybrałam jedną z nowości Marity — jaką? O tym już niebawem na blogu.

Zwierzaczkowe cuda od Animalkingdom

Pierwsze miejsce przyciągnęło mnie wystrojem i niezatłoczoną salą (chociaż to akurat słaby miernik). Słaba była również sama restauracja, dlatego nie będę się o nie rozpisywać, zwłaszcza, że w kolejce czekają dwie kulinarne propozycje, o których mogłabym napisać osobnego bloga.


A oto — najbardziej różowa cukiernia w Polsce zaprojektowana przez BUCK- polskie studio designerskie. Wchodząc do Nanana czujesz się otulony różowością i słodkością. Cukiernicze projekty są wyjątkowo dopracowane, a smak… Tego nie da się opisać słowami! To jedno małe ciasteczko jadłam dobre 15 minut, delektując się każdym stopniem smaku. 

Jedno jest pewne, jeszcze tu wrócę!

Co oprócz pysznych smaków łączy to miejsce z poprzednim? Naturalnie piękny wystrój, który nie jest przypadkiem…I za nim stoi to samo studio projektowe. Przechodząc jednak do menu Dinette- to ziszczenie powiedzenia "niebo w gębie". Ja z dość artystycznie rozpisanego menu ( już same nazwy sugerują jakość dnia) wybrałam Botwinkowe risotto z gravlaxem z troci wędzonej, domową lemoniadę i na deser świeżą ostrygę.

To danie wręcz przerażało swoją złożonością. Pod koniec bałam się, że jeszcze nie poznałam wszystkich jego smaków, że dodatkowe 2, 3, albo 8 kęsów, mogłoby pokazać mi je z kolejnej strony.

W trakcie jedzenia zapisałam sobie: delikatna botwinka wyczuwalna w każdym kęsie zostawiała po sobie winny posmak. Czerwony duży kawior otulony w creme fraiche (lekko kwaskowata francuska śmietanka) pękał raz po raz wydobywając kontrastowy posmak — idealnie pasujący do otaczającego całe danie gravlaxa z troci (surowa, peklowana ryba).

Pod koniec chciałam podsumować to danie — nie udało się, znowu poczułam coś nowego.

Chyba was nie zaskoczę mówiąc, że tu też wrócę:)

Jeżeli macie jeszcze miejsca, które warto zobaczyć lub spróbować ze Wrocławiu — czekam na wasze propozycje w komentarzach.