Już modniej nie będzie! 19.11.2017
Przyznam się wam, że na sesję którą zaraz zobaczycie zaplanowałam czerwony totallook. W ostatniej chwili zmieniłam burgundowe, długie dzwony na różowe eleganckie culotte, a oto efekt:
Czy ta para nie jest urocza?
Połączenie czerwieni i różu stało się jednym z modniejszych i jeżeli chodzi o tak kolorowe zestawienia, moim ulubionym mixem. Na przestrzeni kilku sezonów ta niegdyś zakazana para zaczęła się bardzo często spotykać. Nigdy bym nie przypuszczała, że wróci do mnie mnie jesienią, ale czy nie to jest w modzie piękne, że potrafi tak zaskakiwać?
Zaskoczyło mnie też z jaką prędkością czerwień wskoczyła do mojej szafy. Na początku wręcz się przed nią broniłam. To nie mój kolor, ten trend sobie odpuszczę, nie do twarzy mi…Jednak przeglądając raporty z wybiegów co stronę wpadał mi w oko czerwony płaszcz. Tu z futrzanymi mankietami od Fendie, tu z głębokim dekoltem od Jansona Wu, albo taliowany Gimbattisty Valli. No dobra, pomyślałam, taki płaszcz to w końcu klasyk. Postanowiłam zatem wybrać się do ciuchbudy i sprawdzić czy przypadkiem żaden tam na mnie nie czeka. Oprócz płaszcza, całkowicie przypadkiem kupiłam czerwony golf. No i się zaczeło…
Żebyście nie pomyśleli, że całkowicie oddałam się już tym szkarłatnym odcieniom, do stylizacji dodałam moją ulubioną marynarkę w kratę, którą możecie widywać bardzo często na moim Instagramie. Oprócz funkcji rozpraszającej skupione na wyrazistych kolorach oczy, pełni ona jeszcze dwie bardzo ważne. Ociepla i zaburza proporcje. Ta pierwsza jest bardzo przydatna, ta druga to taki modniarski dodatek.
Jak już wiecie zaburzenie proporcji było świadome. Każdy element garderoby kończy się w randomowym miejscu, tnąc mnie na 5 kawałków ( to już praktyczne maksimum jeżeli chodzi o pastwienie się nad sylwetką mającą 166cm wzrostu). Z butami nie mogło być inaczej. Te czarne botki nad kostkę mają przesadnie długi, szpiczasty czubek. Opcje są dwie, albo stać mnie na Balenciage, albo są to buty z ciuchbudy mające ponad 20 lat. Niechaj to będzie zagadka ^^
Kolejnym dodatkiem o zawilej historii jest… to czarne coś. Umownie nazwijmy to torebką musst have na sezon 2017/2018. Ten uroczy futrzany dodatek to mufka — rękaw do którego zimą wsuwa się dla ogrzania dłonie. Z czasem w mufkach zaczęto robić małe kieszonki tak by damy (ich historia sięga XVI w.) mogły chować tam chusteczki i inne drobiazgi. A z czasem kieszenie tak by blogerki mieściły tam telefon. Ten niestety mało znany element garderoby możecie zobaczyć na wielu historycznych przekazach. Ja mocno liczę, że z czasem pojawią się w Zarze.
No i się wydało!
Sesja sesją, a ja miałam ochotę po prostu spróbować najnowszych i podobno najbardziej amerykańskich hot-dogów w Szczecinie. Tym sposobem zabrałam was na mały spacer po szczecińskich bulwarach, przez most długi, aż do Ładogi. I niestety powiem wam…Że to chyba koniec z plenerami na najbliższy czas. Wiecie ile kosztuje zatrzymanie się w 3 knajpach w trakcie jednej sesji żeby się ogrzać? Chyba czas na poważnie pomyśleć nad akcją Przygarnij blogerkę...
Ci, którzy z Was od początku się zastanawiali co ta Asia tak ładnie dziś wygląda, mogą odetchnąć z ulgą. To nie Photoshop. To zdolna Agata, która dodała mi tego dnia brokatowej pewności siebie. Jeżeli chcecie więcej dowiedzieć się o tym makijaż i zobaczyć zdjęcia przed i po — zapraszam TUTAJ.
<Post z makijażem znajdziecie TUTAJ.
płaszcz | Second Hand |
golf | Second Hand |
Trousers | Zara |
Shoes | Second Hand |
Jacket | Second Hand |
Bag | Second Hand |
broszka | Tally Waijl |
Rings | Vintage,Mango |
Photos | Paula Kaftańska |
Makeup | Agata Maślak |