Test różanej serii Bielendy. 28.11.2016

Powiem Wam, że coś mnie ta róża prześladuje. Pomimo, że zawsze stroniłam od produktów tworzonych na jej bazie ze względu na ostatni wylew nowych kosmetyków tego typu na rynku — postanowiłam je przetestować.

1. Różany Olejek

Na pierwszy ogień idzie olejek różany. Trafił w moje ręce w konkursie Bielendy. Całe szczęście bardzo pozytywnie przetarł ślady następnym produktom z tej serii.

Po pierwsze i w tym przypadku dla mnie najistotnieszje — nie zawiera mocnego, różanego zapachu. Bardzo dobrze się wchłania i ma poręczny aplikator.

2. Różane serum

Drugi produkt to starszy brat wcześniej wspomnianego olejku. Jest dwa razy większy i jak może się wydawać, dzięki swojej multifazowej formule może więcej zdziałać w naszej skórze. Ja póki co nie zauważyłam różnicy. To serum wymaga jednak wstrząśnięcia przed użyciem — zatem za element interakcji z użytkownikiem wygrywa jednym punktem ;)

3. Kojąca woda różana do cery wrażliwej.

Kojąca woda różana do oczyszczania makijażu jest dosłownie kojąca — bardzo przyjemnie zachowuje się za twarzy. Zanim jednak się tam znajdzie zachowuje się tak samo jak kiedyś opisywany przeze mnie tonik …. zbyt obszernie wylewa się na wacik. Jej wylewność (ha) rekompensuje przy demakijażu oczu — jest w tym przypadku bardzo delikatna. 

4. Nawilżający krem różany.

Nie przekonuje mnie jego konsystencja — jest zbyt wodnista. Jeżeli jednak któraś z was nie przepada za mocno skoncentrowanymi, gęstymi kremami — ten będzie dla niej idealny. Dodatkowo wystarczy go w takim przypadku, a przy cenie ( aktualnie nawet 13,60zł) może być to bardzo dobra inwestycja.